Pierwsza wizyta w Monterey była jak przeniesienie się do krainy czarów, w której na wzgórzu w drewnianej chacie mieszka rudowłosa wróżka. To było coś niesamowitego.

monterey_usa_blog_o_ameryce

Wspomnienia związane z Monterey są częścią naszego pobytu w USA w okresie jesień-zima 2012/2013. Niedługo po naszym ponownym przylocie do USA w październiku 2012, mając szansę zatrzymania się u bliskiej rodziny, udaliśmy się na południe do Los Angeles by pozwiedzać oraz zrealizować kilka spotkań. Następnie po paru dniach w drodze z powrotnej z LA zajechaliśmy do skąpanego zachodzącym słońcem Monterey’a, by zrealizować jedno z ostatnich zaplanowanych na tamten tydzień spotkań. Samo miasto okazało się uroczą miniaturką San Francisco, ze względu na swoje strome i kręte ulice. Zdjęcie powyżej prezentuje fragment niezwykłej okolicy tego miasta.

W Monterey spotkaliśmy się z Caroline. Caroline to z pochodzenia Angielka, producentka i reżyserka prowadząca własny nieduży biznes produkcji filmów dokumentalnych w Dolinie Krzemowej. Pod wskazanym adresem ukazał się nam duży drewniany dom, na stromej górce. Nowo poznana Caroline przywitała nas ciepłym uściskiem i zaprosiła na górę. I wtedy się zaczęło.

monterey_blog_o_ameryce_dom_noc_usa_kalifornia

Na piętro prowadziły drewniane schody, a właściwie stopnie przymocowane wokół oszlifowanego konaru drzewa. Pomyślałam sobie – Drzewo w środku domu – nie do wiary! Tak więc z piwnicy, a raczej parteru wyszliśmy na piętro, a tam – duży salon i kuchnia z bambusowymi szafkami sięgającymi po wysoki, strzelisty sufit. I w końcu, co najważniejsze, przez duże, drewniane okna ukazał się nam piękny ocean i nad nim różowo-fioletowe niebo. Nie wierzyłam w to, co widzę. Do tego postać wysokiej i szczupłej Caroline z rudymi włosami po pas nie pozwalały oprzeć się wrażeniu, że jesteśmy w jakiejś baśni. Nie tej o bogatej królewnie i rycerzu na białym koniu, tylko tej o czarodziejce w chatce na wzgórzu z widokiem na morze. Długo trwała wymiana zdań na temat niesamowitości tego miejsca i tej magicznej atmosfery. Jak się za chwilę okazało, dom zbudował mąż Caroline, Dylan – stolarz zaopatrujący wiele okolicznych posiadłości w drewniane ogrodzenia, bramy i meble. WOW.
Następnie niczym w reżyserowanym filmie Caroline postawiła na stole imbryk z zaparzonymi liśćmi zielonej herbaty i set kwiecistych filiżanek. Naszemu oszołomieniu nie było końca.

Samo spotkanie było bardzo przyjemne, dodające otuchy i wiary. Caroline to bardzo uduchowiona i przesympatyczna osoba. Uwielbia wszystko, co dotyczy ekologii i natury i takie są też jej projekty. Tamta wizyta w Monterey zapadła nam w pamięci na długo ale wtedy nie przyszło nam do głowy coś jeszcze… że mielibyśmy właśnie w tym domu wkrótce zamieszkać…

Tak też się stało. Podczas tamtego okresu mieszkaliśmy w San Jose u Kuby brata i jego rodziny. A ponieważ mijał już ponad miesiąc naszej gościny chcieliśmy, zgodnie z pierwotnym zamiarem, za chwilę przenieść się gdzieś na bardziej niezależny teren. Będąc cały czas w kontakcie z Caroline wspomniałam jej, że spędziłam już 2 tygodnie na codziennym rozglądaniu się za jakimś miejscem, a ona początkowo nieśmiało lecz ze szczerą radością powiedziała, że akurat mają wolną część domu (sypialnia, przedpokój i poddasze), którą odstępują lokatorom. Oprócz podekscytowania staraliśmy się całkiem ostrożnie podchodzić do tego pomysłu ze względu na odległość Monterey od San Jose i od reszty Doliny San Francisco. Lecz mając w pamięci ten niesamowity klimat i dosyć znośną dla naszej kieszeni cenę wynajmu zdecydowaliśmy się na przeprowadzkę do miasta artystów. Od tamtej pory przez 3 miesiące każdy dzień to była przygoda.

monterey_usa_blog_o_ameryce_ocean

amryka_usa_amerykanie_kalifornia_monterey_blog-1-2

amryka_usa_amerykanie_kalifornia_monterey_blog-1-3

Podobne Posty

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.