W Polsce załatwianie czegoś „po znajomości” to oznaka słabości. Szczególnie załatwienie pracy, pieniędzy, pozwoleń. Nie wypada się do tego przyznawać, bo zostaniemy posądzeni o kolesiostwo, nierówne traktowanie, itd.
W USA jest odwrotnie. Załatwienie czegoś dzięki znajomościom to zaleta. Amerykanie są z tego dumni, a przynajmniej – nie kryją się z tym wcale. W przypadku załatwiania pracy, pracownicy nagradzani są za to, jeśli polecą kogoś do firmy i ta osoba zostanie zatrudniona. Większość naszych znajomych dostała się gdzieś do pracy dzięki „znajomościom”. Również, jeśli chodzi o finansowanie startupów, to to, kogo znasz lub poznałeś, jest kluczem Twojego istnienia.
Przykładem jest wywiad z Jonem, który zrobiłam do Silicon Valley Show. Jon nie tylko przyznaje, ale wręcz chwali się kilkoma rzeczami, m.in.:
— Pierwsze finansowanie na swój startup zebrał od rodziców ($20,000).
— Firma prawnicza, którą zatrudnił to firma, w której pracuje jego tata. Oczywiście nie zapomniał podkreślić, że dostali specjalne warunki (które nieraz są przyznawane startupom, ale nie zawsze).
— Kolejne finansowanie na $100,000 zdobył od znajomego swojego taty.
— Wiele rzeczy udało się dzięki szczęściu, bez większego zachodu, jak np. dostanie się do prestiżowego akceleratora 500 Startups
— On i jego zespół liczyli na to, że będą gwiazdami dzięki TV Show, który miał być emitowany na ogólnokrajowym kanale w Stanach. Niestety do emisji nie doszło, i przyznaje, że jest to dla niego duży cios, o którym woli nie myśleć.
A dlaczego Jon tak otwarcie mówi o tych rzeczach?
Bo po 1. znajomości to oznaka tego, że jesteś lubiany, popularny, że otaczasz się fajnymi ludźmi, i że umiesz te znajomości wykorzystać. Amerykanie bardzo cenią sobie sieć kontaktów. Uznają to za dużą wartość i przez lata na nią pracują. Zapewne jest to jeden z czynników, dla których wszyscy są tacy mili dla siebie. Wiedzą, że zaraz będą potrzebowali referencji lub kontaktów do kogoś innego.
Po 2. Ameryka opiera się na pójściu na łatwiznę kiedy i gdzie się tylko da. Jeśli musisz sobie radzić ze wszystkim sam, to znaczy, że albo masz pecha, albo nikt Cię nie lubi.
No więc, na porządku dziennym jest zapoznawanie ludzi ze sobą, sugerowanie, kto powinien poznać kogo, żeby coś udało się szybciej i łatwiej.
Fajnie, nie?
Zobacz też: Dlaczego Amerykanie uwielbiają polegać na opiniach?