McDonald w USA to przeżytek. W restauracjach są pustki, jedzenie słabe, słowem – jeść w Macu nie jest cool. Za to w Five Guys? Jak najbardziej!
Five Guys to sieć ponad tysiąca restauracji w USA i Kanadzie. Podobnie jak w przypadku In-n-Out, jest to rodzinny biznes, z tą różnicą, że Five Guys udziela franczyz. Menu jest również dosyć okrojone, choć oprócz burgerów sprzedawane są hot dogi i kanapki. Burgery są pyszne, mimo że nie wyglądają tak pięknie i schludnie jak te plastikowe kanapki McDonaldsa. Oczywiście wszystko robione jest na miejscu, a całość przyrządzania możemy podziwiać zza lady.
Zobacz też: In-N-Out – Lepsza Jakość Amerykańskiego Fast-Food’u?
Do wyboru mamy opcję z serem lub/oraz bekonem. Nie zostańcie zmyleni nazwą 'little burgers’ – nie są to mniejsze burgery, tylko z pojedynczym kotletem. Funkcjonuje również sekretne menu, w którym można zamówić podwójnego cheesburgera, frytki z serem i patty melt, czyli grillowaną kanapkę z mięsem, cebulą i serem. Do wszystkich burgerów dobiera się dowolne dodatki (warzywa i sosy), które są w cenie – i za to właśnie lubię Five Guys!
Minus? Dziś frytki były za mało dosmażone. Warto podczas składania zamówienia podkreślić, że mają być bardziej chrupiące.
W restauracjach charakterystyczne jest też to, że za darmo można zajadać się orzechami ziemnymi. Zresztą w wielu Amerykańskich pubach panuje moda na darmowe orzechy, których łupiny wyrzuca się wprost na podłogę. Nie inaczej jest tutaj. Ciekawy zwyczaj i całkiem powszechny.
Jednym słowem – jeśli macie do wyboru odwiedziny w McDonaldzie vs. w Five Guys, zdecydowanie wybierzcie tą drugą opcję!
Zobacz też: Dutch Goose — czyli gdzie chodzili na hamburgery założyciele YouTube?