Na hasło „Dolina Krzemowa” wielu ludziom całym świecie przyspiesza tętno. Dolina kojarzy się z nowoczesnością, sukcesem, bogactwem, skupiskiem najmądrzejszych ludzi, słowem – biznesowym rajem. Wydawałoby się, że kto tu nie przyjedzie, wraca ozłocony, albo chociaż olśniony.

Czy to prawda? Które z powszechnych przekonań na temat Doliny są prawdziwe, a które to tylko bajki?

1. W DOLINIE KRZEMOWEJ ŁATWIEJ O INWESTYCJĘ NA STARTUP NIŻ GDZIEKOLWIEK INDZIEJ

– Fakt. Ale! Tylko jeśli weźmiemy pod uwagę zagęszczenie inwestorów na kilometr kwadratowy, ich otwartość na ryzyko oraz to, że masz asa w rękawie. W Dolinie bardziej niż gdziekolwiek panuje kultura tolerancji popełniania błędów, a także duży szacunek do kontroli nad własną firmą. O ile masz dobry produkt/prototyp, przykłady na to, że ludzie z tego skorzystają oraz potencjał na miliardowy rynek, masz duże szanse poznać ludzi, którzy właśnie takich inwestycji szukają. Jeśli masz zaś tylko pomysł na biznes i jeszcze nic nie udało Ci się udowodnić, nie licz na łatwe zebranie finansowania. Pieniądze tu nie leżą na ulicy, a innych chętnych jest wielu.

2. INWESTORÓW MOŻNA PRZYPADKOWO SPOTKAĆ W KAWIARNII I DOSTAĆ CZEK OD RĘKI

– Mit. Nikt nie chodzi po kawiarniach z książeczką czekową licząc na to, że spotka kogoś, komu warto dać pieniądze. Celem inwestora jest minimalnie 10-krotny zysk z inwestycji, więc marne są szanse, że po spotkaniu przypadkowej osoby natychmiast podejmie decyzję o inwestycji. I o ile historie wypisywania dużego czeku podczas pierwszego umówionego spotkania w kawiarnii zdarzały się wśród kilku dużych inwestorów w latach 2010 – 2014, to teraz się o tym nie słyszy. Poza tym – jest tylko kilka nielicznych ulic jak University Ave w Palo Alto albo Castro w Mountain View, przy których rzeczywiście są większe szanse na spotkanie inwestorów lub startupowców. Poza nimi, obecność w kawiarnii zupełnie nie oznacza, że będziemy otoczeni samymi inwestorami.

3. WSZYSCY W DOLINIE KRZEMOWEJ ROBIĄ STARTUPY LUB W NIE INWESTUJĄ

– Mit. W Dolinie Krzemowej mieszka caaaaaała masa ludzi, którzy nie mają zielonego pojęcia o startupach. Co więcej, nawet ja będąc tu od 2012 roku zauważyłam, że w 2014-2015 r. wielu startupowców przeniosło się do San Francisco, a fundusze inwestycyjne z Doliny pootwierały tam swoje oddziały. W Dolinie istnieje cała struktura i kultura wspierająca rozwój startupów, ale to tylko pewna warstwa ludzi, w której trzeba aktywnie uczestniczyć. Samo wylądowanie na lotnisku nie sprawi, że nagle spadnie na Ciebie splendor startupowych wydarzeń. Jest tu pełno osób pracujących w służbie zdrowia, w sklepach, finansach, salonach fryzjerskich, jeżdżących na Uberze, a także pracowników korporacji, którzy świetnie znają się na swojej roli, ale niekoniecznie kumają specyfikę startupów. W jednym sąsiedztwie spotkamy samych programistów (często Hindusów), w innym samych Meksykanów pracujących na budowach, w jeszcze innym – samych emerytów. To od nas zależy, jak bardzo zaangażujemy się w społeczeństwo startupowe.
Zobacz też: Dolina Krzemowa czy San Francisco – gdzie tętni życie?

4. PRYWATNE OSOBY WYPISUJĄ CZEKI NA $10,000 – $100,000

– Fakt. Można dostać czek na $25,000 od znajomego znajomego, który od kogoś zaufanego usłyszał, że nasz startup to świetna inwestycja, albo od anioła biznesu, tj. prywatnego inwestora, który prawdopodobnie zajmuje się inwestowaniem w startupy na pełen etat. Bywa, że jeśli mamy z kimś dobrą relację, to ta osoba zainwestuje bardziej ze względu na nasz charakter i przedsiębiorczość niż ze względu na biznes. Najlepiej jest, jeśli zbuduje się FOMO – Fear of Missing Out – tj. gdy prywatni inwestorzy ekscytują się okazją do inwestycji i sami się do nas zgłaszają, bo usłyszeli o naszym startupie od znajomych. Wcale nie jest to takie niemożliwe!
Zobacz też: Jak pozyskać inwestora w Dolinie Krzemowej?
Zobacz też: Jak znaleźć inwestora w Dolinie Krzemowej? [MamStartup.pl]

5. W DOLINIE KRZEMOWEJ ŁATWO O NATYCHMIASTOWY SUKCES

– Mit. Nagłówki z portali newsowych o tym, że startup X został kupiony przez firmę Z za wiele milionów dolarów, lub że startup Y zebrał $10 milionów finansowania, buduje złudne myślenie, że wystarczy stworzyć fajny produkt, wypuścić go na rynek i nagle pojawia się gazylion możliwości i ofert. To bzdura. Po 1. tylko pojedynczym startupom udaje się szybko sprzedać biznes tak, żeby założyciele zyskali na tym miliony dolarów. Jeśli tak się dzieje, to tylko po wielu latach ciężkiej i stresującej pracy. Po 2. zbieranie finansowania to zwykle są długie miesiące ciężkiej sprzedaży, pitchowania biznesu setkom inwestorów, negocjacji i przechodzenia tzw. duedilligence, czyli sprawdzania biznesu od strony formalnej. Zresztą, zebranie finansowania nie świadczy o sukcesie, jest to jedynie znak, że ktoś nam zaufał a przed nami gigantyczna odpowiedzialność. Tych pieniędzy przecież nie można wydać na własne widzimisię.

6. W DOLINIE KRZEMOWEJ PANUJE KULTURA WZAJEMNEGO POMAGANIA

– Fakt. W środowisku startupowym ludzie są bardzo otwarci na umiejętności i doświadczenie innych oraz lubią poznawać nowych ludzi. Nigdy niewiadomo, kto komu kiedy się przyda. Dlatego na takim podstawowym poziomie, gdy można łatwo podzielić się wiedzą, narzędziami, pomysłami, kontaktami, ludzie oferują pomoc świeżo poznanym osobom na eventach lub poleconym przez kogoś. Panuje niesamowita kultura wzajemnego wspierania się i to jest chyba największa zaleta Doliny Krzemowej. Jest też dużo stresu, ale i pozytywnego myślenia, parcia do przodu a przy tym nieskupiania się na kompleksach.

7. DOLINA KRZEMOWA TO KRAINA SZKLANYMI BUDYNKAMI PŁYNĄCA

– Mit. Każdy, kto pojawia się tu po raz pierwszy, jest zszokowany niskim zabudowaniem i starodawnym stylem. Owszem, siedziby Google, Apple, Facebooka czy Netfliksa to nowoczesne, oszklone budynki, ale są one rozsiane na przestrzeni 40 kilometrów i zdecydowanie nie dominują w tutejszej zabudowie. My śmiejemy się zawsze, że mieszkamy na wsi. Oczywiście nie oznacza to, że tu jest biedniej, tylko spokojniej i więcej przestrzeni. W naszym sąsiedztwie nawet ostatnio wystawiono kozy na wzgórzu, a wszystkiego pilnuje pies pasterski. No komedia!
Zobacz też: Przeprowadziliśmy się na wzgórza Doliny Krzemowej.
Zobacz też: Jak wygląda Dolina Krzemowa?

8. WSZYSCY CHODZĄ W T-SHIRTACH. GARNITURY SĄ PASSÉ

– Fakt i Mit. Faktem jest, że panuje duża swoboda w sposobie ubierania. Na tak małym obszarze jest tak duża mieszkanka kultur, że zwracając uwagę na ubiór możnaby dostać zawrotu głowy. Jednak jak wiadomo, nie wypada popadać w ekstremum. Kobiety ubrane wyzywająco lub mężczyźni w dresach na spotkaniu biznesowym mogą być mniej poważnie traktowani. Najbardziej powszechny jest styl business casual z naciskiem na casual. Bluzy z kapturem u mężczyzn to rzeczywiście standard (Kuba jest w swoim żywiole! ?). Częstym widokiem są też mniej formalnie skrojone marynarki, t-shirt i jeansy. Kobiety w sukienkach – jak najbardziej. Mężczyzn w garniturach spotkamy raczej tylko na eventach związanych z tematem Chin.

Ciekawostka z mojej obserwacji – im mężczyzna osiągnął więcej sukcesu, tym mniej formalnie się ubiera. U kobiet to nie działa – część z nich, szczególnie z Europy, dba o strój niezależnie od statusu, a część chodzi zaniedbana i nie przejmuje się robieniem wrażenia na nikim.

9. DOMY W DOLINIE KRZEMOWEJ SĄ NAJDROŻSZE W CAŁYCH STANACH

– Fakt. W samym San Francisco i w Palo Alto jest najdrożej. Ceny różnią się od konkretnej dzielnicy, ale średnio nieruchomości są tu okropnie drogie – o wiele droższe niż w Los Angeles i nieco droższe niż na Manhattanie. Wydawało się, że było skrajnie drogo w 2013 roku, kiedy to dom z 1960 r. kosztował $1 milion. Teraz taki dom kosztuje $2 miliony, a nowe domy to okolice $5 milionów. Co gorsza, kupienie domu po cenie wywoławczej graniczy z cudem. Zazwyczaj konkuruje się z kilkudziesięcioma chętnymi i wygrywa ten, kto da najwięcej lub płaci w gotówce. Szok. To samo tyczy się cen wynajmów mieszkań. Wynajem w Dolinie i w San Francisco jest najdroższy w całych Stanach. Dlatego trzeba mieć dużą świadomość tego, czy i jak bardzo zyskujemy finansowo na mieszkaniu w tej okolicy.
Zobacz też: Dlaczego życie w Dolinie Krzemowej jest 3 razy tańsze niż w Warszawie?

10. W DOLINIE KRZEMOWEJ SĄ LATAJĄCE SAMOCHODY I ROBOTY CHODZĄ PO ULICACH

– To oczywiście mit, który bierze się z tego, że Dolina jest kolebką technologi i to tu powstają pierwsze samojeżdżące samochody. To prawda, ale nie ma co popadać w skrajności. Fakt, że prawdopodobieństwo zobaczenia testów samojeżdżących samochodów jest o wiele większe niż gdziekolwiek indziej, ale absolutnie nie są one normą i wciąż taki widok budzi duże zainteresowanie. Zdarzało się, że idąc do restauracji mijałam jakiegoś niewielkiego robota dostarczającego paczkę. Są to fajne smaczki, ale wciąż w fazie testów, których przeciętna osoba nie jest świadkiem na co dzień. Inna sprawa, że podoba mi się, że to tutaj wiele nowinek ma początek istnienia i tu działają najsprawniej, ale do wizji rodem z Jetsonów jeszcze trochę.

Again on the radar! #selfdriving #car #siliconvalley #sanfrancisco

A post shared by Sylwia Gorajek (@sylwia.gorajek) on

Zaskoczyły Cię któreś z powyższych faktów lub mitów? Jakie jeszcze mity lub popularne przekonania znasz na temat Doliny Krzemowej? Chętnie na nie odpowiem w komentarzach!


Jeśli interesują Cię amerykańskie niuanse i planujesz pierwszą podróż do USA lub nawet przeprowadzkę, zapraszm Cię do pobrania mojego e-booka Tajniki Ameryki, w którym znajdziesz zbiór złotych porad o tym, jak stawiać pierwsze kroki w USA!

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś/łaś to dołącz także do naszej super aktywnej i prężnej grupy Tajniki Ameryki na Facebooku!

Podobne Posty