To lubię w amerykańskiej służbie zdrowia!

System ubezpieczeń zdrowotnych w Stanach bardzo różni się od tego, który funkcjonuje w Polsce. Można powiedzieć, ze jest to jeden z najbardziej unikatowych systemów ubezpieczeń zdrowotnych na świecie – jest szeroko krytykowany, uznawany za drogi, a ubezpieczenie państwowe generalnie nie funkcjonuje. Składa się z prywatnych sieci, w których po prostu wykupujemy ubezpiecznie całkiem podobnie jak w przypadku ubezpieczenia samochodowego czy od kradzieży, ale też musimy dodatkowo płacić za usługi medyczne i to zazwyczaj nie mając pojęcia ile, kiedy i dlaczego.

Zobacz też:  Ile kosztuje nas miesięczne ubezpieczenie zdrowotne w Kalifornii i co za to mamy?

Jest jednak kilka aspektów tutejszej służby zdrowia, które mi sie podobają, są całkiem nowoczesne i które zdecydowanie przydałyby się w Polsce! Są to pewne niuanse, które kontrastują z tym, że sam system i absurdalne wyceny usług medycznych to coś, co przynosi wstyd Ameryce.

Błyskawiczne recepty

Jestem absolutną fanką tego, że lekarze wypisują recepty online i wysyłają je bezpośrednio do aptek jeszcze w trakcie wizyty. Lekarz pyta nas, w której aptece będzie nam najwygodniej odebrać leki, i do niej właśnie kieruje receptę. Nie dostajemy żadnego papierka i już od razu po wizycie możemy odebrać nasze leki. Apteka dostaje wszystkie informacje od naszego lekarza i lekarstwa są przygotowane do odbioru (lub ewentualnie będziemy musieli poczekać około 10 minut). Najczęściej leki te pakowane są do przezroczystych pojemniczków, na których znajduje się naklejka z naszym imieniem i nazwiskiem, nazwą leku i instrukcją dawkowania – na pewno dobrze znacie te opakowania z filmów!

Do nich dołączone są ulotki, w których znajdziemy wszystkie informacje o danej substancji. Farmaceuta spędza z nami kilka minut objaśniając w jaki sposób zażywać ten lek i jakie mogą być przeciwwskazania, wiec mamy dodatkową konsultację w osobnym okienku.

W większości aptek przewidziane są dwa okienka do wydawania leków – drop off, do którego możemy sami przynieść receptę, oraz pick up, w którym odbieramy przygotowane leki. Funkcjonuje też pojęcie refill – w przypadku kiedy dany lek nam się kończy, a musimy nadal go przyjmować, apteka dostaje taką informację od lekarza lub od nas i wtedy zazwyczaj po kilku godzinach lub dniu możemy je otrzymać bez kolejnej wizyty u lekarza.

Tutejsi lekarze z założenia są o wiele bardziej dostępni niż w Polsce. Nie musimy mieć jakiejś specjalnej relacji z lekarzem, żeby móc do niego zadzwonić, o coś zapytać lub wysłać e-mail. Pewnie niektórzy pacjenci tego nadużywają, ale konkurencja nie śpi i lekarze czy też placówki wychodzą pacjentom na przeciw. Wiadomo, w przypadku konkretnego problemu najprawdopodniej zaproszą nas do gabinetu, ale jeśli jest to tylko krótka konsultacja, potwierdzenie informacji, odpowiedź dostaniemy bez problemu e-mailem.

Wiąż nie jest to uznawane za normę w Polsce. Czyż nie?

Zobacz też: Jak działa system medyczny w USA? 

Nie chodź na golasa!

W Ameryce przywiązuje się ogromną wagę do swojej osobistej strefy, do tego żeby nie naruszać czyjejś prywatności i podchodzić do każdej osoby bardzo delikatnie, aby broń bosze nikt przypadkiem nie poczuł się urażony i dyskryminowany. Nagminne są oskarżenia o naruszenie własnej strefy i o dyskryminację, a sądy tutaj działają bardzo szybko!

Ewidentnym odzwierciedleniem takiego ostrożnego podejścia są wizyty u lekarza szczególnie w przypadku, gdy mamy się rozebrać. W Polsce zapewne podczas wizyty u ginekologa jesteśmy proszone o to, aby po prostu rozebrać się od pasa w dół – za parawanem, w łazience, gdziekolwiek. Nieważne czy masz spódnicę, rajstopy, spodnie, kombinezon – masz się rozebrać a potem cóż – przeparadować się przez gabinet na słynny samolot. Jeśli zapomniałaś o tym, by założyć spódnicę, Twoja sprawa. Świecisz gołym tyłkiem. Podobnie jest z usg piersi – kiedy jesteśmy proszone o to, żeby rozebrać się od pasa w górę, położyć się na ławce i jeszcze ręce założyć za głowę. Wstyd chowamy do kieszeni i jakże pięknie świecimy biustem.

W Stanach, na całe szczęście bez wyjątku, jeżeli w grę wchodzi rozbieranie, dostajemy jednorazowe ubrania. Najpierw pielęgniarz lub pielęgniarka zaprowadza nas do gabinetu, zadaje podstawowe pytania i wychodząc prosi, by przebrać się zanim przyjdzie lekarz. Góra ma normalne rękawy, tasiemkę, aby można było sobie to zawiązać a dół to jednorazowy kocyk, którym się przykrywamy.

Nie ma mowy o byciu kompletnie rozebraną. Jest to zdecydowanie mniej krępujące! Czy w Polsce też już stosuje się takie 'stroje’? Czy to tylko ja chodziłam do dziwnych lekarzy, gdzie nie było takiej opcji?

Zobacz też: Dlaczego dostałam rachunek od ubezpieczalni zdrowotnej na $2,500 i jak działa ten cały proces?

Lekarz na telefon

Ciekawe rozwiązanie kontaktu z lekarzem oferuje jeden z ubezpieczycieli – Kaiser – placówki funkcjonującej podobnie jak polski Luxmed lub EnelMed. Jest to zamknięta sieć przychodni i szpitali w której wykupujemy miesięczne ubezpieczenie, choć dodatkowo, jak to w przypadku wszystkich ubezpieczeń zdrowotnych w USA, w zależności od pakietu, są dopłaty za konkretne usługi.

Kaiser, podobnie jak powyższe polskie sieci, posiada centralny system, za pomocą którego możemy komunikować się ze swoim lekarzem. Jednak dodatkową rzeczą, którą oferują i która jest raczej nowością, są konsultacje z lekarzem przez telefon czy przez rozmowę wideo. Jeśli więc poczujemy się źle, boli nas brzuch, złapaliśmy przeziębienie lub po prostu nie jesteśmy w stanie od razu pojechać do lekarza, możemy zadzwonić na infolinię, gdzie najpierw zostaniemy przekierowani do pielęgniarki, z którą rozmawiamy o naszych objawach, a jeśli potrzebujemy przypisania jakiegoś leku, zostajemy umówieni na rozmowę telefoniczną z lekarzem. Oczywiście mamy wybór i możemy pojawić się w gabinecie, ale w wielu przypadkach nie jest to konieczne.

Niewykluczone, ze podczas takiej konsultacji lekarz przepisze nam leki – może przepisać nam nawet leki na receptę, np. antybiotyki. Receptę kieruje do wybranej przez nas apteki należącej do sieci i wszystkie leki możemy odebrać w przeciągu kilkunastu minut. Co ważne – nie dopłacamy za konsultację online.

Cały taki centralny system do przesyłania recept przez lekarzy do aptek, większy komfort w przypadku rozbieranej wizyty i usługa, w której pacjent może skontaktować się z lekarzem telefonicznie lub online, to coś, co z powodzeniem przydałoby się zaadoptować w Polsce. Co myślicie? Serio pytam!

P.S. Najświeższe informacje na temat funkcjonowania ubezpieczeń zdrowotnych pojawią się w naszym ebooku, którego spodziewajcie się juz nie niebawem! Śledźcie bloga, nasze kanały społecznościowe i nie przegapcie! Mam nadzieję, że wszystkie te informacje Wam się przydadzą!

Koniecznie dołączcie do naszej super aktywnej i prężnej grupy Tajniki Ameryki na Facebooku!

Podobne Posty