Jak wiadomo, w Ameryce można przebierać w fast food’ach. Co ciekawe, wśród naszych znajomych nikt nie je McDonalda i mamy wrażenie, że ta sieć już dawno przeszła do lamusa. Do wyboru jest wiele innych restauracji, które serwują kanapki bardziej przypominające hamburgery, z mięsem przygotowywanym na miejscu, warzywami krojonymi na miejscu, itd, itp. Jedną z nich jest In-N-Out, bardzo lubiana sieć serwująca burgery. Mówi się, że w In-N-Out mięso jest bardzo dobrej jakości, tak samo jak warzywa i frytki, które są krojone na miejscu.
Restauracja chwali się tym, że ponieważ ma bardzo niewielkie menu, to gwarantuje jakość tego, co serwuje. My lubimy In-N-Out, ale tak jak z wszystkimi fast-food’ami (oprócz Chipotle), wolimy się do nich zbytnio nie przyzwyczajać.
Zobacz też: Five Guys – Five Guys – Zdecydowanie lepsza alternatywa McDonalda
Firmę In-N-Out założyło małżenstwo Harry i Esther Snyder w 1948r. Początkowo sieć pojawiała się tylko w Kalifornii, aktualnie jest 300 lokalizacji w kilku stanach: Kalifornia, Arizona, Nevada, Utah, Texas.
W menu do wyboru są tylko 3 zestawy: podwójny burger, hamburger i cheeseburger, do tego frytki i napoje gazowane.
Dla wtajemniczonych są też dodatkowe opcje nie wymienione na liście menu, jak np. Animal Style burger lub frytki z dodatkowym sosem, serem i grillowaną cebulą. O zgrozo!
Nasze ostatnie zamówienie – 2 zestawy z hamburgerem i frytkami animal style…
Obsługa jest zwykle bardzo miła, a atmosfera wydaje się być dosyć swojska – chyba głównie dzięki temu, że zaplecze kuchni jest otwarte i można dokładnie przyjrzeć się procesowi przygotowań.
A dla zainteresowanych – kolejne ciekawostki nt. In-N-Out.
Jedno jest pewne – gdy chce się zjeść coś niedrogo, dużo i szybko – szczególnie w Kalifornii – to na pewno lepiej wybrać In-N-Out niż McDonald!
Zachęceni pozytywnym opisem razem z moją żoną postanowiliśmy wybrać się do In-N-Out :-)
Za pierwszym razem miało to miejsce w Redwood City, które mieliśmy po drodze gdy jechaliśmy do Half Moon Bay. Samo miejsce sprawia bardzo fajne wrażenie :-)
Jeżeli chodzi o jedzenie to w In-N-Out na pewno są dobre frytki. Jesteśmy w Kalifornii od 2 miesięcy i do tej pory trudno nam się przyzwyczaić do tutejszych frytek, a te w In-N-Out właśnie w smaku bardzo przypominają frytki, które można dostać w polskich fast foodach :-) Przechodząc do sedna czyli samego hamburgera to smak jest raczej przeciętny, dla mnie przypominał hamburgera z typowej polskiej budki. McDonalds w Polsce jest smaczniejszy :-D
Daliśmy potem dla In-N-Out jeszcze drugą szansę tym razem w Union City :-) Wrażenia były bardzo podobne :-)
Jeżeli ktoś ma ochotę na naprawdę dobrego „sieciowego” hamburgera to polecam Five Guys. Byliśmy tam już z 5 razy i nigdy się nie zawiedliśmy :-) Polecamy wizytę w Five Guys w Fremont :-)
Hej! Ale McDonalds to plastik, a In-N-Out to burgery robione na miejscu od zera. Five Guys też lubimy choć dawno już nie odwiedzaliśmy, muszę zrobić o nich post!
Poproszę więcej postów o amerykańskich fastfoodach :D
Ok! :)
Każdego hamburgera w in-n-out można oczywiście spersonalizować. Na jeden sposób – powiedzieć że chce się bez cebuli ;)