Dobrze znane i często powtarzane hasło „stan polskich dróg” przyprawia o dreszcze. Przynajmniej nas, gdy jadąc z Warszawy do Suwałk towarzyszy nam stale jednopasmowa droga bez pobocza a wraz z nią kilkaset tirów. W jednym z przewodników o amerykańskiej drodze legendzie – Route 66 było opisane „niebywałe historyczne zjawisko” mówiące o tym, że za czasów świetności owej trasy (która latach 1926 – 1980 była głównym i bardzo popularnym tranzytem ze wschodu na zachód) zwykli obywatele musieli znosić ten niesamowity trud i dzielić się jednym pasem z ciężarówkami. Przewodnik zadawał retoryczne pytanie czy ktoś mógłby sobie coś takiego wyobrazić w dzisiejszych czasach. Otóż mogę ja. A nawet muszę. I to z wielką przykrością, bo w wyniku wypadków samochodowych niewinnie zginęły 2 osoby z mojej bardzo bliskiej rodziny. Kto w takiej sytuacji mógłby rozmawiać i myśleć o naszych drogach normalnie? Myślę, że nikt. Okrutne jest poczucie, że zrobić z tym nie możemy nic. Choć ja znalazłam swój protest – wyjechałam.
Drogi to nie jedyny, ale znaczący czynnik w naszej decyzji o próbach emigracji. Kolejny to ekonomia i gospodarka. W końcu stwierdziliśmy, mimo własnego nowego mieszkania, własnej firmy i dobrego samochodu, że szkoda naszego życia na ciągłą walkę o lepsze, że nasz wysiłek jest dalece niewspółmierny do tego, co dostajemy w zamian. W zeszłym roku po wstępnej orientacji co ile kosztuje w USA i ile średnio zarabia się na relatywnych stanowiskach stwierdziliśmy, że gdyby Amerykanie dostali takie warunki, do których my jesteśmy przyzwyczajeni, to zorganizowaliby powstanie. Przestaliby funkcjonować, wyszliby na ulice. U nas to normalne i większość z nas się nad tym nie zastanawia. Polacy nie chcą lub nie mogą o tym wiedzieć, ale w my po próbce funkcjonowania tutaj zrozumieliśmy, że z czystą matematyką nie da się wygrać. Po analizie innych za i przeciw decyzja zapadła jedna. USA. A dokładniej Kalifornia, bo tam ciepło. A jeśli taki mamy cel, to od razu :) A i rynek dla branży filmowej zdecydowanie sprzyjający.
Dodam jeszcze, żeby nie było tak przyziemnie i poważnie, że na drugie 50% naszej motywacji składają się krajobrazy, przyroda i miasta. USA to nieskończona kopalnia przepięknych terenów i widoków. Wiele z nich już udało nam się zwiedzić, ale całe mnóstwo jeszcze przed nami. Życia nie wystarczy na zobaczenie wszystkiego, co przepiękne. Te miejsca, w których już byliśmy będę regularnie publikowała na blogu, zaś te, które odwiedzimy mamy nadzieję, że będziecie zwiedzali z nami :)
Zostaw odpowiedź