Zanim wybraliśmy się na ten film, nie czytałam o nim nic. Film o Stevie Jobsie to film o Stevie Jobsie… Nawet jeśli główny aktor okaże się mało wiarygodny, czy scenariusz kiepski, to chociaż popatrzę sobie na lokalizacje, które znam (w Cupertino jestem teraz codziennie).
Jednak chyba lepiej było trochę się przygotować. Może lżej zniosłabym cały tok akcji. Choć i tak uznalibyśmy, że to pieniądze wyrzucone w błoto. A dlaczego?
1. Zakrzywiony portret Steve’a Jobsa
W sieci dużo zarzutów, z którymi się zgadzam, że film nie powinien być zatytułowany „Steve Jobs”. Autor skupia się wyłącznie na kilku wybranych sytuacjach i wątkach z życia Steve’a przez co zakrzywia jego obraz. W filmie Sorkina Steve Jobs to człowiek szorstki, oschły, nieczuły. Z małym wyjątkiem na koniec. Wizjoner, ale bezwzględny. Osoby z jego otoczenia podkreślają, że Steve zmieniał się przez całą swoją karierę. Że w ciągu ostatnich 14 lat kierowania Apple, które już nie zostały ujęte w filmie, dojrzewał jako biznesmen, uczył się, szanował ludzi, liczył się z ich zdaniem.
2. Za bardzo przegadany film
Akcje dłużą się niemiłosiernie. Już po paru minutach czekaliśmy, kiedy skończy się pierwsza scena. Okazało się, że to nie był początek. To wątek na 1/3 filmu, gdyż jak to określa autor scenariusza Aaron Sorkin, przedstawione są „3 akty”. Trzy akty, czyli trzy odsłony Steve’a, za każdym razem tuż przed premierą nowego produktu — komputera Apple Lisa, komputera NeXT, i Macintosha.
3. Fakty nie są prawdziwe
Film miał powstać w oparciu o bestseller „Steve Jobs” autorstwa Waltera Isaacsona — książkę, której napisanie powierzył Walterowi sam Jobs. Jednak wiele informacji i sytuacji w filmie zostało wymyślonych.
Na parę minut przed każdą premierą i wystąpieniem, z bohaterem nagle rozliczyć się chcą wszyscy — jego była partnerka Chrisann Brennan, były wspólnik Steve Wozniak, współpracownicy wołają na alarm. Jobs musi również stawić czoła Lisie – dziewczynce, wobec której zaprzecza swoje ojcostwo, a John Sculley, człowiek, który go zwolnił z Apple, pojawia się niczym duch za każdym razem na tyłach sceny. I na te wszystkie sytuacje Steve ma przecież zaledwie kilka minut. Czyli co? W tani sposób ubzdurano sobie budowanie napięcia.
Poza tym, film sugeruje, że Steve stworzył iPoda by córka nie musiała używać walkmana, co jest nieprawdą. Film również daje do zrozumienia, że Steve założył NeXT celowo, by zostać kupionym przez Apple i wrócić do firmy. Podobno w rzeczywistości bardzo nie lubił takich domysłów.
Zatem skoro fakty nie są prawdziwe, to jest to fikcja. Fikcja, która korzysta z nazwiska Steve’a Jobsa, by się sprzedać. Artystyczna interpretacja autora filmu, który postanowił sobie posklejać wybrane informacje o Stevie i symbolicznie pokazać część prawdy na jego temat.
Na koniec filmu, po(!) napisach, podano informację, że część sytuacji jest nieprawdziwa. Tylko, że wypadałoby to powiedzieć na początku filmu, zaraz po tytule. W efekcie Ci, którzy nie czytali książki, zbudują mylne wyobrażenie na temat Jobsa.
Co mi się podobało?
Jedyne, za co należą się brawa, to gra Kate Winslet! Doskonale wczuła się w rolę dyrektora marketingu Apple i NeXT — Joannę Hoffman. Cudownie się na nią patrzy, przyciąga wzrok i uwagę. Co ciekawe, Joanna Hoffman to córka Jerzego Hoffmana, naszego słynnego reżysera. Wiedzieliście o tym? Bo my nie i szkoda, że w Polsce nie jest o tym głośno???
Cóż, niestety znów nie jest to produkcja, która odpowiednio odzwierciedlałaby obraz Steve’a Jobsa. A człowiek ten zasługuje przecież na właściwy film na swój temat. Dobrze, że jest książka, bo jak widać, tylko na niej można się opierać. A Wy czytaliście ksiązkę? Planujecie wybrać się na film?
Jeśli tak, to na pewno po tym wpisie będziecie bardziej świadomi tego, czego się spodziewać, i przynajmniej nie dostaniecie brutalnie w twarz tak jak my. O lokalizacjach pokazujących Cupertino też możecie zapomnieć…
Film dostępny jest w całych Stanach od 23 października. Wiadomo już, że mało zarobił w ciągu pierwszego weekendu, bo tylko nieco ponad $7mln. Koszty produkcji to $30mln, koszty marketingu kolejne $30mln.
Aha! Polecam podcast produkowany przez The Verge „Ctrl-Walt-Delete” z udziałem Walta Mossberga — amerykańskiego dziennikarza, wieloletniego recenzenta technologicznego dla Wall Street Journal. Znał Steve’a Jobsa osobiście i wypowiada się na temat filmu.
Kochani, zapraszam do dyskusji, a także do odwiedzenia innych postów nt. Apple!
10 powodów, dla których nie rozstaję się z Apple Watch
Startupcisco! Rozmowa o Spray, startupach i Dolinie Krzemowej dla myapple.pl
Budowa nowej siedziby Apple z lotu ptaka
Jak wygląda główna siedziba Apple?
Podobał Ci się ten post? Jeśli tak, to zapisz się do newslettera, aby dowiadywać się więcej o Dolinie Krzemowej, o życiu w Stanach lub dostawać informacje o konkursach i nowych wpisach. Możesz być pewien/pewna, że Twój adres e-mail jest bezpieczny, a wiadomości będą miały jedynie wartościową zawartość.