CVS Pharmacy i Walgreens to najbardziej popularne sieci aptek w USA. Dzisiaj tej pierwszej z nich poświęcam cały post.
To, co na początku co przede wszystkim zaskakuje w takiej „aptece”, to zakres towaru. Leki zajmują tylko 1/4 powierzchni, reszta to kosmetyki, artykuły domowe, biurowe, spożywcze i – alkohole, które są relatywnie tanie. Standardowa cena 1 op. leków w CVS to ok $20.00. Niewiele można kupić za $10.00, a typowe pudełka przeróżnych ogólnodostępnych leków to ok $17.00-$25.00. Za to gdyby ktoś wolał podleczyć się czymś innym to za 1L Jack’a Danielsa zapłaci $30.00. W poprzednie święta była promocja – Jim Bim 1,75L kosztował $20.00. Smaczne wina można kupić już za $8.00, średnia cena to $10.00-$15.00. Wychodzi na to, że leki są drogie, a alkohol tani.
Należy pamiętać, że podane kwoty są bez podatku ale tak czy tak proporcje kosztów alkoholi do zarobków nie równają się z tymi w Polsce. Gdyby tak było, to pewnie wszyscy Polacy mieliby problem z alkoholem ;)
Z kolejnych ciekawostek, to np. marka LOREAL nie ma tak „ekskluzywnego” wizerunku jak w Polsce. Kosmetyki LOREAL’a są dosyć tanie i eksponowane są razem z innymi tanimi markami. Tusze do rzęs kosztują $8.00-10.00 podczas gdy w Polsce 40-50zł. Tutaj kasjer w sklepie na tusz LOREAl’a zarabia maksymalnie w 1h, w Polsce – sami wiecie.
Co zaś nie podoba mi się CVS to to, że nie ma próbek kosmetyków i wszystko trzeba kupować w ciemno.
CVS ma swoje produkty pielęgnacyjne oraz leki. Niewiarygodnie wyglądają opakowania niektórych produktów, które kopiują wygląd opakowań innych marek, stoją obok nich na półkach i jeszcze mają napis, by porównać produkt CVS z produktem konkretnej konkurencyjnej marki.
Jak zwykle – Ameryka!
Aaaaaaa, ile Sharpie! No w końcu ojczyzna Sharpie, więc nie dziwota, ale mimo wszystko, zazdrość i żałość, że u nas podstawowy czarny (czasem niebieski) i okazjonalnie te do materiału (stained fabric marker).
Na 2. zdjęciu po wejściu do apteki, po lewej stronie stand z lip balm. Te kulki (po 2 w 2 rzędach od góry, po 1 w kolejnych) to co za jedne? Paluchem nakładane, jaka marka, cokolwiek na ten temat? No i gdzie Carmex?! Nivea, kulki, coś, a Carmexu nie ma?
I właśnie teraz przyszło mi do głowy, że wkrótce zrobię post o tym jakich leków w Stanach nie ma lub ciężko jest kupić, jakich jest pełno i ile kosztują.
Inne a propos aptek- u nas na biegunke dla dziecka farmaceuta zaproponuje przynajmniej kilka leków, w stanach, w santa Monika, powiedziano mi, ze dzieciom absolutnie nic podawać nie można i zaproponowano mi …zakup napoju gazowanego niebarwionego typu sprite;) kiedy poddałem w wątpliwość skuteczność takiej terapii, pan dał mi ze stoiska nieaptecznego z produktami dla dzieciaków litrowy napój, żeby dziecko sie nie odwodnilo. Napój był przepyszny, wypily go oba dzieciaki, to bez biegunki także. Chyba pomógł, albo tomcio po prostu wyzdrowiał, może w santa monica woda była lepsza dla niego niż w NY;) kupiłam ten czarodziejski płyn na zapas i potem jeździłam z taka butla w rożne zakątki swiata, na ” w razie czego”;) u nas tylko obrzydliwe smecta i gastrolit albo napój ryżowo marchewkowy hipp, a tam- Ameryka!
Kamilko, znam to. Nie mają tutaj Gastrolitu ani smecty. Oni leczą się jednym lekiem na brzuch – jakimiś ziołowymi pastylkami. Leki tutaj to kompletnie inna bajka niż w Polsce. Tu wybór jest żaden w porównaniu do nas. Szczególnie tych dostępnych bez recepty.
Ten czarodziejski płyn wskazano i mi gdy szukałam elektrolitów dla Kuby! Powiedziano, że nie ma czegoś takiego dla dorosłych, ale jest dla – dzieci! To po prostu elektrolity w płynie. Od tamtej pory zawsze pilnuję by w domu był polski Gastrolit :P
To super, że Tomco wyzdrowiał od magicznej buteleczki :) Ale czy to dorosłym wystarczy… Jakoś wolę nasze polskie metody.
Inna sprawa była w wypadku pseudoefydryny na zatoki. Na jesieni chorowaliśmy chyba cały miesiąc. Nic nie pomagało, a żeby kupić opakowanie tutejszego Sudafedu czyli pseudoefydrynę, w CVS wymagano dowodu osobistego. Nie miałam amerykańskiego dowodu czyli prawa jazdy, a na polski nie chciano mi sprzedać. Tak więc nie mogłam kupić!
Sprzedają tylko na amerykański dowów, gdyż jest limit roczny na zakup pseudoefydryny i apteki to kontrolują. Podobno chodzi o limity ze względu na produkcję amfetaminy.
I tak męczyliśmy się, bo wtedy nie mieliśmy kogo poprosić o zakup. Szok.
nie ma, ostatnio chcialam zobaczyc ile whisky 40-letnia kosztuje,coby mezowi prezent zrobic, chodzi ze 400euro, a takich buteleczek to nie widzialam, to tylko w USA ;)
Sylwia, Radek stwierdzil ze taka butle Jim Beama chetnie by wytrabil hehehe
Haha, może wysłać? Nie ma takich dużych u Was? To tylko w Ameryce?