W tym roku wiosną poziom temperatur powietrza w Kalifornii nie rozpieszcza. Oczywiście to cudowne, że de-facto zimy jako takiej tutaj nie ma, ale mam wrażenie, że temperatury niewiele zmieniły się przez ostatnie pół roku. Bywały bardzo ciepłe, a nawet gorące pojedyncze dni, ale ostatnio znów jest max 18°C w najcieplejszym momencie dnia. Nocami spada do 9°C i tak ma być przez kolejny tydzień. A ponieważ domy mają cienkie ściany, to rano wciąż włączamy ogrzewanie, a ja już chciałabym z rana zaglądać do tej letniej część garderoby!
Dla porównania w zeszłym roku ostatni raz ogrzewaliśmy dom z początkiem kwietnia. Z tego co widzę, to w LA za gorąco też nie jest. Nowy Jork jest już dużo cieplejszy od Kalifornii, w Warszawie jest chyba bardzo podobnie jak tutaj.
No cóż, czekamy na wyższe temperatury a ja piszę o tym głównie po to, by pokazać, że Kalifornia to nie są tropiki i przylatując tutaj zawsze trzeba mieć ze sobą jakąś lżejszą kurtkę – szczególnie na wieczory lub odwiedzając San Francisco.
Hej Sylwia, tydzień temu wróciłam z NY :):):)i tam tez było rożnie, teraz ponoć jest ciepełko, ale to taki pierwszy tydzień. W tym okresie, co my byliśmy ( ostatnie dni kwietnia/ pierwsze maja) to były pierwsze cieplejsze dni. Trochę wspolczulam nowojorczykom, bo korzystali z tych słonecznych dni na maksa wylegując na te ich maleńkie zielone wysepki, czyli parki ( dla mnie to skwerki ) i w Central Parku. Były tam tłumy, takie jak u nas w Polsce podczas jakiś imprez na powietrzu. Najbardziej rozbawił mnie widok szalonego kolesia w Central Parku napieprzajacego w swoją perkusję i tuż obok niego faceta spiacego na kocyku;) Jedno jest pewne- Amerykanie w NY sa bardzo tolerancyjni;) Co do LA, to nad oceanem w lipcu tez nas nie rozpieszczało- wieczory były chłodne, zwłaszcza jak nadeszła chmura ( ciekawe czy to ta sam, co u Ciebie…)