Mała przerwa na blogu, ale to tylko pozory – niemal codziennie po trochu przygotowuję się do najbliższego wpisu nt. naszej wyprawy z minionego weekendu… Póki co przebrałam zdjęcia, a sam wpis chciałabym, by był dość szczegółowy i zawierał sporo informacji nt. miejsc i trasy. Tak więc chwila cierpliwości!

Tymczasem… ponieważ pytaliście, jak spędzamy Święta – dzisiaj rano byliśmy na rodzinnym śniadaniu w San Jose, a potem pojechaliśmy na „brunch”, czyli późne śniadanie do naszych polskich znajomych w Palo Alto. A tam spotkaliśmy ich znajomych z Polski, Kanady, Irlandii, a najwięcej czasu przegadałam z Moniką – pół koreanką, pół amerykanką, która w wieku 10 lat zamieszkała z rodzicami na Hawajach i tam dorastała (wow! To na Hawajach mają szkoły??). Potem przeniosła się do Seattle a teraz mieszka i pracuje w Dolinie Krzemowej. Super dziewczyna!

Jeszcze wieczorem zapowiadała się kolacja z polskimi sąsiadami, która w końcu została przełożona na później. Fajnie jest mieć kilka zaplanowanych spotkań w Święta, podczas gdy jeszcze niedawno nie znaliśmy tu prawie nikogo.

Święta Wielkanocne oprócz dekoracji w sklepach przechodzą w USA bez większego echa. Wszyscy życzą sobie Happy Easter, kupują sztuczne, malowane jajka, zdobią stoły kurczaczkami i jedzą „lepsze” wspólne śniadanie. Nie ma święconek w sobotę. Poniedziałek jest już normalnie pracującym dniem. Nie ma typowego Lanego Poniedziałku. Już teraz na koniec niedzieli mało kto się Wielkanocą przejmuje.

Amerykańską ciekawostką jest Egg Hunt, tj. zabawa dla dzieci w chowanie i szukanie malowanych jajek w róznych miejscach – zarówno w domu jak i na zewnątrz. Dziecko, które znajdzie najwięcej jajek dostaje nagrodę. Tutaj dzieci to uwielbiają, a rodzice fundują im tą zabawę z dużym zaangażowaniem.

Już po północy, od rana do dzieła. Zmykam i czekajcie na nowy wpis!

Podobne Posty

Jedna odpowiedź

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.