Weekend był całkiem zwariowany :) Pracę mieszaliśmy ze spędzaniem czasu z gośćmi oraz wypełnianiem paru pozostałych obowiązków. A goście byli szczególni – Darek Strychalski, nasz już narodowej sławy ultramaratończyk, oraz Filip Bojko – jego opiekun i towarzysz. Obu chłopaków znamy od dawna. O Darku pisałam już tutaj i na FB, a 4 lipca w Panoramie ukazał się materiał zapowiadający jego wylot do USA :)
Kuba jest z nimi w stałym kontakcie ponownie pomagając w organizacji wokół udziału w biegu Badwater oraz kompletując sprzęt niezbędny do stworzenia filmu.
Tak – film powstanie :) Dogrywane są szczegóły ale już wiadomo, że część środków zebranych na polakpotrafi.pl pójdzie na część kosztów związanych z produkcją.
No więc razem z Kamilem – przyszłym członkiem ekipy – odebraliśmy chłopaków.
Była 9:30 rano tutejszego czasu, spodziewałam się więc, że padną na drzemkę, ale skąd! Dzielnie uznali, że korzystają z dnia i wybiorą się na spacer po wybrzeżu. Ważne było, żeby Darek przestawił się na tutejszą strefę czasową a najlepiej to zrobić poprzez przemęczenie się aż do nocy (dlatego najłatwiej to zrobić przylatując na wieczór). Kilka wskazówek i ruszyli w drogę, a my do zadań specjalnych.
Akurat w sobotę, niedzielę i poniedziałek nasza firma realizowała zdjęcia do reklamy pierwszego telefonu komórkowego znanej marki. Zdjęcia odbywały się na ulicach Los Altos, w butiku, w mieszkaniu oraz na plaży w Santa Cruz. Nowym Chevroletem Camaro Cabrio, który wynajęliśmy do zdjęć, jeździło się naprawdę bosko :))
Tak jak znam Darka i często słyszę jego głos w rozmowach na Skype, tak na lotnisku wydusił z siebie ledwo kilka słów.
– Co jest, Darek?? – zapytałam klepiąc po ramieniu
– A niiic, to tylko stres – odpowiedział pod nosem – Wiesz, bo teraz są to pieniądze ze zbiórki od ludzi, i tak nie mogę nikogo zawieść.
– Ale Darek, przecież to chodzi o Twój wylot, start i spełnienie marzenia! Nikt Ci nie będzie miał niczego za złe. Nic się nie martw!
I przypomniało mi się, że gdy go pierwszy raz go spotkałam 2 lata temu w Los Angeles tuż przed biegiem, to też za wiele nie pogadaliśmy. Taki już jest cichy i skupiony przed startem, tylko by biegał :)
Chłopaki poradzili sobie rewelacyjnie w okolicy. Zwiedzili kawałek wybrzeża, trochę San Francisco. To cudowne, że Darek ma teraz 2 tygodnie na przystosowanie się do zmiany czasu, klimatu, przygotowanie do biegu, a nie tak jak poprzednim razem tylko 3 dni.
Weekend minął na chwilowym relaksie, aklimatyzowaniu się i zbieraniem niezbędnego sprzętu – biwakowych przyborów, karty telefonicznej, pierwszych zapasów jedzenia. Dużą część Filip poświęcał także na pisanie bloga www.badwater.pl. Kiedy tylko byli w domu, to Filip siedział przed laptopem.
– Co tam, pewnie tworzysz posta?
– Taaak, właśnie zbieram i edytuję fotki.
– Codzienne pisanie to niezłe wyzwanie, ale super, że to robisz! Blog o Darku już teraz ma rewelacyjną oglądalność, więc jest dla kogo pisać :)
Patrzyłam jak Filip dodaje posty i myślałam sobie, że to postanowienie codziennego pisania jest niezwykle ambitne, i że jak by pisał coś nawet raz na 2 dni, to też by było super. I wiecie co, teraz jak już od nas wyjechali, to co by się nie działo, o czym by nie pisali, to tak jak inni niecierpliwie czekam na nowy wpis! Oby więc pisał codziennie! Zawsze z perspektywy piszącego wygląda to inaczej niż z perspektywy czytającego, a teraz gdy na ten sam temat jestem po obu stronach jest to bardzo ciekawe doświadczenie.
– Co tam czytasz Darek, pewnie jakieś listy od fanek? – zapytałam żartobliwie
– A tak, czytam jeszcze raz życzenia wysłane dla mnie do miesięcznika Bieganie.. – usłyszałam nie na żarty!
– No przecież, czytaj czytaj, masz tylu wielbicieli i motywujesz tyle osób, wiesz o tym?
– Uhm… – zaczytany przytaknął z lekkim uśmiechem.
Po 1 dniu Darek troszkę się rozluźnił i zaczął być sobą. Nagraliśmy z nim kilka materiałów, zrobiliśmy parę fotek. Jednak na pewno poczuje się najlepiej gdy już pokona jakieś pierwsze solidne trasy na kalifornijskiej ziemi. Wczoraj ruszyli na południe w stronę Los Angeles i z tego co wiem, to już dzisiaj Darek jest po pierwszym treningu (przed 11:00 rano).
Ach te ciasteczka od Darka mamy! To już tradycja!
I ach, ta sława!
Darek – dawaj czadu i pamiętaj, że wszyscy jesteśmy z Tobą!
Kto nie oglądał filmu Zwycięzca – o pierwszym udziale Darka w Badwater w 2012r., zapraszam tutaj.
Patronami
Zostaw odpowiedź