Dziś stało się coś, w co dłuższą chwilę nie mogłam uwierzyć. Stałam równo na nogach, ale w myślach – muszę to nazwać dosłownie – zbierałam szczękę z podłogi. Może niektórzy uznają, że to przesada, może ktoś spotkał się z tym wcześniej w Polsce, ale dla mnie nie przyszło by to nawet do głowy. Ale hola! Jesteśmy w Ameryce, więc…

Więc dzisiaj był przemiły dzień w towarzystwie dwójki naszych amerykańskich znajomych, którzy przyjechali po części w celu omówienia ewentualnej wspólnej pracy nad kilkoma przyszłymi projektami oraz po to, by spędzić luźne przyjemne piątkowe popołudnie i wieczór. Zrobiliśmy grilla, obejrzeliśmy parę ciekawych filmików i zdjęć, pokazałam im stronę z naszym blogiem, itd itp..

W końcu Panowie (Kuba i Jesse) postanowili pojechać do sklepu po umilacz wieczoru tj whiskey :) Ok, my w tym czasie razem z Jamie poplotkowałyśmy o kanapach (jesteśmy na etapie poszukiwania), ciuchach, kosmetykach, o tym, kiedy i dlaczego ona przeprowadziła się z Arizony do Californii oraz po krótce o tym, jak działa nasze studio filmowe w Polsce pod naszą nieobecność.

Wydaje się, że nie minęła chwila gdy wracają chłopaki i widzę, że nasz znajomy Jesse trzyma śliczną ozdobną puszkę od whiskey… Ale zaraz zaraz, pusta?? Za moment okazuje się, że ponieważ tuż pod domem Jesse mądrze obrócił opakowaniem, puszka otworzyła się i butelka wypadła na chodnik! Oczywiście cała się rozbiła, przed wejściem do mieszkania :D
O fck! – myślę sobie – szczególnie, że trunek wyglądał na całkiem elegancki. Szkoda mi tego Jessego, tak głupio rozbić butelkę dopiero po zakupie.

No cóż, za chwilę chłopaki postanawiają znowu jechać do sklepu :D Ok! Wytrwalcy.

….
Wracają. Znowu z tą samą puszką, ale już pełną :) I wtedy Kuba mówi:

– Jesse dostał nową butelkę za darmo. Powiedział, że tamta mu się rozbiła i Pani dała mu nową.
– Cooooooooooo? Chyba żartujesz! – odpowiadam z wielkim niedowierzaniem.
– No tak, powiedział, że puszka sama mu się otworzyła i dostał nową butelkę. Dla mnie też nie do wiary :)

WOW. Tak po prostu. Dostał nową butelkę whiskey, bo poprzednia mu się pobiła. Niemożliwe.

Jesse tylko wzruszył ramionami i przyznał, że tak było. Uważał, że to całkiem normalne, a w końcu przecież to nie jego wina :P Nie był zaskoczony. Ja za to bardzo. I to nie chodzi przecież o radość z otrzymania nowej butelki whiskey. Radość z zachowanych pieniędzy to również dopiero kolejna myśl. Ale ta różnica! Różnica w tym, że w Polsce nie wyobrażam sobie miłej Pani sprzedawczyni, która podarowuje kolejną rzecz tylko dlatego, że parę minut po opuszczeniu sklepu ktoś ją stracił lub popsuł lub pewnie nawet zgubił. Nikogo to nie obchodzi. To po pierwsze, a po drugie, wyobrażam sobie z kolei wszystkich chętnych ku temu, by taką okazję wykorzystać :) Polacy to by przelewali za rogiem, tłukli szkło i zanosili do sklepu, na dowód, że się pobiło. Oczywiście nie wszyscy – niektórzy. Ale wiadomo, że tak by było.

No więc czy tutaj nawet takich „niektórych” nie ma? Pytanie to nie daje nam spokoju ostatnio nie tylko w nawiązaniu do sklepów spożywczych i manipulacji, ale również w odniesieniu do niezamykania drzwi wejściowych do domu, nawet jak się wyjeżdża na cały dzień i innych podobnych zwyczajów.
Akurat o tym nieco szerzej wkrótce :) Tymczasem – Na zdrowie!

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.