Dolina Krzemowa to światowa stolica technologii. To rejon głównych siedzib firm takich jak Apple, Facebook, Google, Netflix. Są to także, jakby nie było, przedmieścia San Francisco. Ileż to razy słyszymy z odpowieści 'lokalersów’, którzy kupili dom w Palo Alto za $200,000 we wczesnych latach 90tych (dziś warte ok. $2M), że kiedyś to praktycznie kupowali dom na wsi. Teraz? Dalej mieszkają na wsi! Tyle, że dzielą ją z gigantami.

Zobacz także: Jak wygląda Dolina Krzemowa?

Wydawałoby się, że to w Dolinie dzieje się najwięcej, startup goni startup, biznesy kwitną, rodzą się technologie. Jednak tak naprawdę, Dolina uchodzi za sypialnię, za teren przeznaczony dla rodzin z dziećmi, dla tych, którym nie chce się wychodzić wieczorami, którzy potrzebują przestrzeni, szukają ciszy i spokoju. I nic dziwnego, bo taka Dolina jest.

My mieszkamy w jej samym środku: 15 min od Facebooka, 10 min od najbogatszych funduszy inwestycyjnych na Sand Hill Road, niedaleko od reszty korporacji. I rzeczywiście, dzieje się tu o wiele mniej zarówno pod względem eventów dla startupów jak i imprez oraz życia towarzystkiego. Jeśli ktoś jest singlem, to nie wyobraża sobie życia w Dolinie. Zauważyliśmy też, że wszystkie startupy skupiają się w San Francisco. Jeszcze w 2012-2013 roku nie wydawało się to tak wyraźne, ale od 2014 startupy, które ja poznałam i mieszkają w SF mogę policzyć na palcach jednej ręki. Oczywiście, są huby w Mountain View i Palo Alto, lub nawet w San Mateo jak np. Draper University, ale zdecydowana większość osadza się w SF. Przyciągają je inkubatory i miejsca co-workingowe, których w San Francisco jest zatrzęsienie. Nawet dziś odwiedzałam nowe miejsce kreujące się na bardziej 'domowe’, przyjazne, pozbawione surowego klimatu. Otwarte zostało 2 miesiące temu, a już jest przepełnione i ma listę oczekujących na min. pół roku. Wiecie ile kosztuje tam dedykowane miejsce przy biurku? $1,100 miesięcznie. Pokój 2-osobowy? $2,890/mies. Bilet wstępu na 10 dni w miesiącu bez gwarancji dostępu do biurka? $500.

Ale nie o tym chciałam. Tylko o tym, że jak jesteśmy w SF na wieczornej imprezie i podczas rozmowy pada informacja, że mieszkamy w Dolnie (tj. samochodem ok 35 min od centrum SF), to na twarzach rozmówców zawsze rysuje się wyraz politowania :D Bo przecież my mieszkamy na wsi. Tam nic się nie dzieje, nie ma nic ciekawego, musimy długo dojeżdżać i w ogóle.

Ot, i taka historia mieszkania parę minut od Facebooka. To Ci San Francisco współczuje.

Hit.

Podobne Posty