Budowę tego koła zauważyliśmy już ponad rok temu, w styczniu i kwietniu 2013r. Widząc, że będzie to wielkie obserwacyjne koło zacieraliśmy ręce na myśl o tym, kiedy będziemy mieli okazję nim się przejechać. Na szczęście koło było już otwarte na początku kwietnia tego roku. Działało dopiero od ok 1-2 tygodni! High Roller jest aktualnie największym kołem obserwacyjnym na świecie i ma 167m wysokości (dla porównania London Eye ma 135m). Ja co prawda nie do końca wiedziałam, czy nie spanikuję w ostatniej chwili, ale liczyłam na to, że chęć doświadczenia rewelacyjnych widoków okaże się silniejsza. Mam lęk wysokości ale nie w każdej sytuacji i czasem trudno mi to przewidzieć. Od jakiegoś czasu próbuję ten lęk skategoryzować albo do miejsc, które oprócz wysokości mają coś wspólnego np. dużo otwartej przestrzeni, albo barierki poniżej moich bioder, ale na razie to nie do końca się udaje. No więc gdy kupiliśmy bilety na High Roller wciąż nie wiedziałam, jak się zachowam. Na szczęście poszło gładko… gdzieś od połowy ;)
Cały przejazd trwa ok 30 min. Do jednej kapsuły wchodzi podobno 40 osób. Akurat na początku kwietnia nie było jeszcze tłumów i jechaliśmy razem z ok 10 osobami. Warto bilety kupić wcześniej i zarezerwować sobie okolice zachodu słońca. Zastanawialiśmy się jak przemycić statyw na pokład by zrobić możliwie najlepsze ujęcia. Kuba uznał, że przecież tak jak czasem zdarza mi się połknąć kij od szczotki tak tym razem mogłabym połknąć statyw ;) Niestety nie udało mu się mnie przekonać i zdjęcia robiliśmy z ręki lub z barierki.
Cena wcześniej zarezerwowanego biletu wynosi $25.00 przed 18:00 i $35.00 po 18:00 dodatkowa opłata $2.00. Całodniowy wstęp o dowolnej godzinie kosztuje $47.00. Bilety kupuje się w specjalnej budce przy nowo-wybudowanym deptaku prowadzącym do koła, który razem z okolicznymi budynkami został wybudowany specjalnie ze względu na High Roller”a. Deptak rzeczywiście prezentuje się rewelacyjnie i jest to bardzo przyjemne, dosyć zacienione miejsce.
Co ja tu dużo będę opowiadać – zapraszam na zdjęcia! I gorąco polecam. Na początku może być lekkie mrowienie w brzuchu ale z czasem, tak gdzieś już pod koniec, można się przyzwyczaić ;) Zdjęcia mojej skromnej osoby pominę by nie popsuć Wam weekendu.
Ps. Zaparkowaliśmy w Caesars Palace, stamtąd jest krótki spacer wiaduktem przez LV Boulevard ale przynajmniej parkowanie było bezstresowe.
Ps2. Na High Roller można wnosić alkohol ale nie praktykowałam tego gdyż WC to tam nie ma ;)
Ps3. Niektóre zdjęcia mają nową funkcję – klikając na nie można je powiększyć do prawie oryginalnej rozdzielczości (ze znakiem wodnym) i za opłatą pobrać na dysk lub zamówić wydruki. Wydruki są wysyłane z USA więc niestety przesyłka znacznie zwiększa całą cenę, ale może wkrótce wymyślę jak umożliwić wydruki z Polski.
No i te widoki…
Po pierwszym przejeździe chciałoby się więcej. Na pewno powtórzymy następnym razem. Kto z Was zdecydowałby się bez wahania?
Uwaga – Niebawem niespodzianka z High Roller”em w tle!
Hej!
Wpadłam na Waszego bloga zupełnie przypadkowo. Mam listę marzeń podróżniczych do spełnienia i co jakiś czas dopisuje nowe jak przeczytam o jakimś ciekawym miejscu. High Roller szybko zawędrował na tę listę :)
Bardzo fajnie piszecie. I robicie niesamowite zdjęcia. Niemal można poczuć, że się jest w danym miejscu! Zaraz przejrzę Waszego bloga i na pewno będę tu zaglądać :)
Pozdrawiam ciepło!
Super! Dzięki wielkie i witamy na pokładzie :) High Roller – tak jest, zdecydowanie polecam! Nawet ja z lękiem wysokości. Najlepiej wybrać się tuż po zachodzie słońca, bo w ciągu 30min przejażdżki niebo zmienia się przepięknie.