Z okazji Dnia Dziecka wybraliśmy się na lody do centrum Redwood City. Po drodze spotkaliśmy kilka amerykańskich rewelacji. Między innymi sławny już gigantyczny samochód ze sztucznie podnoszonym nadwoziem. Jest przeogromny! Wyobrażacie sobie sięgać brodą do maski swojej osobówki?
Parę kroków dalej kolejny okaz.
Obok materac na chodniku. Do wzięcia. Nic tylko brać!
Kolejny hit – kamper zaparkowany na podjeździe. Podobno niektórzy bardziej pomysłowi Amerykanie (a raczej Meksykanie) kupują używany kamper i parkują na działce lub wjeździe powiększając swoje gospodarstwo o kolejny pokój lub dwa! Nie wspominając o tym, że w takim kamperze zamieszkuje ok. piątka osób. Niebywałe.
A to okoliczne drzewko / krzew / kwiat. Jest duże i ma wielkie liście. Aż chciałoby się na nich usiąść.
To wszystko na przestrzeni kilku skrzyżowań. W końcu nogi zaprowadziły nas do cukierni, a właściwie sklepu z zabawkami z lodami i cukierkami. Lody pyszne! Wnętrze również imponujące. Idealnie jeśli nudziło się komuś z dzieckiem w domu i chcemy by zwariowało. Nie wyobrażam sobie zaprowadzenia swoich dzieci w to miejsce…
Przy ladzie czytasz ogłoszenie, że jeśli płacisz banknotem $100 lub $50 w sklepie z cukierkami to chyba zwariowałeś i maksymalnie jest wydawane $20 reszty a pozostała kwota w formie karty prezentowej ;)
A potem czytasz takie…
Tj. jeśli zostawisz dzieci bez opieki, obsługa sklepu zaserwuje im szota espresso i darmowe zwierzątko :)
Uuu, niesmaczne..
Poprosiłam o dwie gałki lodów…
Po minucie oczywiście opadały, więc przełożyłam do kubka. Były przepyszne! Kosztowały $3,75. To jak 4 zł dla Amerykanina.
A Wy zaprowadzilibyście swoje dzieci do takiego sklepu?
Siebie do tych lodów bym zaprowadziła. I Mike’a Wazowskiego na szczycie regału.
Nooo fajna sprawa :D a macie zamiar jechac kiedys w okolice Neverland Ranch?
Nie byliśmy tam! Ale przejeżdżaliśmy niedaleko wiele razy. Dobrze, że o tym przypomniałaś, postaramy się!
świetny wpis :) od tych wszystkich słodyczy można dostać zawrotu głowy, pozytywnego oczywiście :)